piątek, 9 stycznia 2015

Prolog

– ... i nie waż się tu pokazywać nigdy więcej, skurwielu! – kopnął mężczyznę jeszcze raz, po czym wrócił do środka, trzaskając drzwiami. Ci cholerni pijacy czasami doprowadzali go do szału.
     Umył ręce, poprawił koszulę i wszedł za bar. Nowy klient już na niego czekał. Zaczął przygotowywać drinka, myślami jednak był gdzie indziej.
    Okada załatwiony, teraz muszę jeszcze znaleźć tego gościa od samochodów... – myślał. – Gdzie ten drań mógł się zaszyć?
    – Dziękuję – powiedział klient, gdy ten podał mu zamówienie. Przynajmniej jeden kulturalny tutaj.
    Trudno, będzie trzeba go poszukać. Facet wspominał coś o Taito*, ale przecież tamten mógł już dawno uciec z Tokio. Kurwa, za mało mi płacą za takie coś – westchnął i przetarł blat baru swoją czystą, białą ściereczką. – Trzeba ładnie poprosić o podwyżkę. Nie będę się męczył za jakieś parę groszy...


     Nauczyciel z poważną miną wpatrywał się w kolejne kartki papieru. Wyglądał na bardzo niezadowolonego. W klasie panowała całkowita cisza, którą zakłócał jedynie przelot muchy. Wszyscy uczniowie zestresowani wpatrywali się w Miyabi–senseia i oczekiwali tego, co zaraz powie. Ich los tkwił w jego rękach i doskonale zdawali sobie z tego sprawę.
    – Co ja wam mogę powiedzieć? – odezwał się wreszcie, a uczniowie głośno przełknęli ślinę. – Słabiutko, bardzo słabiutko. A wydawało mi się, że to wypracowanie nie sprawi wam żadnych problemów. Taki prosty temat. Prostszego już nie mogłem wam dać. A tu prawie same jedynki. Co się z wami dzieje?
    Przerażenie zawładnęło na chwilę klasą. „Prawie” oznaczało, że komuś się tym razem poszczęściło. Każdy z sercem na dłoni wyczekiwał, że tym farciarzem będzie akurat on. Nadzieja matką głupich, jak to mawiają.
    – Parę osób coś tam próbowało, ale im nie wyszło, jednak doceniłem te starania. Kogo my tu mamy...
     Modlitwy do wszelkich istniejących bogów, mocne trzymanie kciuków... Wyglądało na to, że niektórzy podpisaliby nawet pakt z diabłem, by tylko znaleźć się wśród tych „wygranych”.
    – White–san napisała najlepiej, dlatego postawiłem jej 3+, Ichigo–kun też nieźle, 3. Murasaki–kun i Tomaki–san wam też się tym razem udało. Macie po 2+. Jest jeszcze jedna praca, kogo ona jest?
    Wszyscy wstrzymali oddech. Napięcie osiągało poziom krytyczny.
    – Ach tak! Seiji–kun. Miałem problem z twoją pracą, ale spodobało mi się podsumowanie, więc tym razem dostajesz 2. Jednak prosiłbym, byś na przyszłość włożył więcej wysiłku w swoją pracę. To się tyczy zresztą was wszystkich...
    Płacz i zgrzytanie zębów. Nadzieja prysnęła jak bańka mydlana, wyparowała. Uczucie porażki zastąpiło ją z powodzeniem. Co poniektórzy, będący w najgorszej sytuacji, załamali się. Kilka dziewczyn z trudem powstrzymywało łzy. I pomyśleć, że gdyby nie strach jaki budził wśród uczennic, sporo z nich pewnie podkochiwałoby się w nim.  Był w końcu naprawdę przystojnym, młodym nauczycielem.
    – Jako że całej klasie bardzo źle poszło, postanowiłem, że napiszecie to wypracowanie jeszcze raz. Wszyscy.
    Ciszę i zdziwienie, jakie zapanowały po tych słowach, przerwał dźwięk dzwonka. Przerwa, ich wybawienie.
    – Ryuuji–kun, zostań jeszcze na moment. Musimy porozmawiać. Fukada–san, zajrzyj do pokoju nauczycielskiego w przerwie na lunch. Z tobą też muszę zamienić kilka słów.
    Pierwszy z wymienionych chłopców, który zwykle nie przyjmował się niczym i był raczej lekkoduchem, tym razem zamarł na te słowa. Przerażenie widoczne było w jego oczach. Inni uczniowie, którzy jeszcze nie zdążyli ewakuować się z klasy, popatrzyli na niego ze zrozumieniem i współczuciem.
    Chłopak zbladł, gdy podchodził wolnym krokiem do biurka nauczyciela. Wyglądał, jakby szedł na ścięcie. I tak też się czuł.


     Mężczyzna siedział wygodnie w fotelu i przeglądał strony internetowe, wpatrując się w ekran monitora z utęsknieniem. Swoją pracę zawsze wykonywał sumiennie, jego majątek w końcu nie wziął się znikąd. Ciężko na niego zapracował. Ostatnio jednak był tym już zmęczony. Potrzebował przerwy. Czasem człowiek osiąga taki poziom, w którym musi odpocząć. Teraz przyszła jego kolej. Dlatego starał się znaleźć jakieś spokojne miejsce, w którym mógłby w spokoju spędzić urlop i zrelaksować się.
     – Rei–sama? – Sekretarka weszła do środka nieco niepewnie. Jej szef był ostatnio strasznie nerwowy i po tym jak ostatnio nakrzyczał na nią za byle co, wolała uważać. – Kurier przyniósł paczkę dla pana...
     – Dziękuję. Połóż ją na stole. – Jego głos choć poważy, tym razem pozbawiony był jadu. Sekretarka odetchnęła z ulgą.
    – Oczywiście, Rei–sama. – Wykonała polecenie i już miała wyjść, lecz odwróciła się jeszcze. – Czy potrzeba czegoś panu?
    – Nie, powiadomię cię, jeśli będę czegoś potrzebował.
    – No tak... – szepnęła cicho i wyszła.
    Mężczyzna pozostał sam w swoim biurze.
    Majorka? Wyspy Kanaryjskie? Seszele? Co powinien wybrać?


     – Na pewno sobie poradzisz? – spytała chłopaka zaniepokojona menadżerka. Troszczyła się o niego jak matka, co czasem doceniał, a czego czasem miał serdecznie dość.
      – Pewnie, że sobie poradzę. Dlaczego miałoby być inaczej?
     Założył koszulę i przejrzał się w dużym lustrze, dopinając jeszcze guziki rękawów. Musiał wyglądać idealnie, jeśli zaraz miał się pokazać wśród ludzi.
      – Nie wiem, ale mam co do tego złe przeczucia. – Menadżerka zanurzyła się głębiej w miękkiej sofie i założyła nogę na nogę.
      – Koniec końców to szansa. Nie każdy taką dostaje. Trzeba ją docenić.
      – Ale nauka w innym, zupełnie nieznanym sobie kraju...
    – Przynajmniej japoński wreszcie mi się na coś przyda... tyle lat się go uczyłem... – zamyślił się, przypominając sobie swoje początki z językiem. Nie było łatwo.
      – Wiesz, że szef załatwił tam dla ciebie sporo kontraktów i tylko dlatego pozwala ci jechać? Nie jedziesz tam na wakacje. Nauka i praca, będzie ci ciężko. Tamtejsze szkoły sporo wymagają od uczniów. No i nie będziesz miał żadnej taryfy ulgowej.
      – Wiem, nie jestem dzieckiem. Dostałem się, więc chyba nie jestem taki głupi, nie? A forsa musi się zgadzać.
      – Cały czas nie jestem przekonana....
      – Lorain, daj już spokój i pomóż mi to zapiąć.
     Kobieta westchnęła zrezygnowana i wstała, by pomóc chłopakowi. Może i próbował zachowywać się dojrzale, ale wiedziała, że tak naprawdę to duże dziecko, które nie zawsze zdaje sobie sprawę z konsekwencji swoich czynów. Intuicja podpowiadała jej, że to się źle skończy. Ale klamka zapadła, więc nie miała nic do gadania. Miała jedynie nadzieję, że Alex nie zrobi niczego głupiego.


*Taitō – dzielnica Tokio.

wtorek, 6 stycznia 2015

Witam!

Witam na moim blogu!
Będę publikować tutaj opowiadanie yaoi, które wymyśliłam niedawno. Jak na razie trwają jeszcze prace, bo muszę uzupełnić parę rzeczy zrobić tutaj porządek, ale już niedługo dodam pierwszą notkę :)
Mam nadzieję, że historia się wam spodoba!